Na Szrenicę przez Wodospad Szklarki i schronisko „Pod Łabskim Szczytem”
Wędrówkę Czeską Ścieżką do schroniska „Pod Łabskim Szczytem” – a właściwie dalej, bo na Szrenicę – polecili mi moi przyjaciele ze Szklarskiej Poręby, za co jestem im niezmiernie wdzięczny. To było coś wspaniałego! Jazda w górę wyciągiem krzesełkowym jest wprawdzie przyjemna, ale to nie to, co wejście na ten czy ów szczyt na własnych nogach. Jestem też zdania, że góry nie są po to, aby się po nich bujać przy pomocy mechanicznych urządzeń. Tych mamy dość na co dzień, a o czasu do czasu dobrze jest chyba poświętować 😉 Inaczej po co by było wybierać się akurat w góry?
Marszrutę Czeską Ścieżką można rozpocząć w miejscu, gdzie ulica Jeleniogórska i rzeka Kamienna przebiegają w najbliższym sąsiedztwie kasy Karkonoskiego Parku Narodowego (przy parkingu i stoisk z pamiątkami), skąd możemy się udać nad Wodospad Szklarki.
Jest to jednocześnie początek czwartego etapu szlaku turystycznego, który opisałem z zakładce Do Wodospadu Szklarki (trasa 1). Zaczynając z tego miejsca, zahaczymy więc po drodze o ten zjawiskowy wodospad i schronisko „Kochanówkę”, czego grzech byłoby nie zrobić. Na Czeską Ścieżkę możemy jednak wejść z dowolnego miejsca położonego powyżej wodospadu, a bliżej centrum Szklarskiej Poręby. Ja na przykład dotarłem do niej po raz pierwszy od strony ul. Kasprowicza (boczna ul. 1 Maja), bo akurat miałem bliżej.
Pierwszą atrakcją, na jaką natrafimy – poza samą naturą, oczywiście – jest Czeska Kładka. Niby nic wielkiego, ale jak działa na wyobraźnię! I jak – choć nie wiadomo dlaczego – podnosi na duchu!
Za Czeską Kładką szlak prowadzi już ostro pod górę. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie ostro zakuło mnie serce i zakręciło mi się w głowie. W młodości miałem pewne złe doświadczenie z chodzeniem po górach, kiedy to zaniemogłem, padłem twarzą w śnieg i myślałem, że zwyczajnie już po mnie. Tym razem zacząłem się więc zastanawiać, co będzie wyżej, a nawet rozważałem możliwość zrezygnowania z tej być może zbyt forsownej dla mnie wycieczki. Wokół żywego ducha – w Szklarskiej bywam z reguły poza sezonem – miejsce trudno dostępne. Kto by mnie tu znalazł w razie czego? Ale pomyślałem, że zakończyć żywot w tak pięknych okolicznościach przyrody, to chyba nie najgorszy finał 😉 Na szczęście, im wyżej, tym było lepiej. Zdrowie nie tylko nie zawiodło, ale nawet poczułem przypływ nowych, zupełnie świeżych sił. Nigdy nie zapomnę tego uczucia i nie zamieniłbym tych chwil na nic innego.
I uczucie to wciąż rosło, aż do samego schroniska „Pod Łabskim Szczytem”. A w drodze z Łabskiego Szczytu na Szrenicę osiągnęło apogeum. Chyba doznałem niezłego, euforycznego kopa, bo w pewnym momencie zachciało mi się śpiewać i krzyczeć, co ślina na język przyniesie, ale o tym opowiem w stosownym do tego miejscu.
A zatem, ludzie, dalej na Czeską Ścieżkę, która prowadzi do samiusieńkiego nieba. Przekonajcie się sami 🙂
Bo w drodze Czeską Ścieżką na Łabski Szczyt jest tak, że człowiek najpierw myśli, że wyzionie ducha odbytnicą, a potem nie tylko zapomina o wszelkich brzydkich wyrażeniach, ale popada w taką euforię – zupełnie bezpodstawnie – że sławiłby świat i całą ludzkość na czym by tam one nie stały 😉
Od schroniska „Pod Łabskim Szczytem” idziemy chwilę żółtym szlakiem pod górę, po czym skręcamy w prawo i wkraczamy na Mokrą Drogę, prowadzącą na Szrenicę.
Droga jest rzeczywiście „mokra” – wiedzie przez rozmokłe górskie łąki kosodrzewinę i jest poprzecina mniejszymi lub większymi potokami, poprzez które przeprowadzą nas jednak użyteczne drewniane kładki.
Trasa (szlak zielony) wiedzie ponad Szrenickimi Mokradałami, Szrenickim Kotłem i Mokrą Przełęczą oraz pod Drogą Przyjaźni (szlak czerwony), granicą z Czechami oraz Twarożnikiem – granitową grupą skalną na zboczu Sokolnika (1384 m n.p.m.).
Idzie się dość wygodnie i bezpiecznie, w niektórych miejscach trzeba jednak uważać – jak to w górach. Z Mokrej Drogi roztacza się zjawiskowy widok na Kotlinę Jeleniogórską. Przy dobrej pogodzie naprawdę jest na co popatrzeć.
Dajcie się skusić, nie pożałujecie!