Śnieżne Kotły
„Idź na Śnieżne Kotły, nie pożałujesz, tam to jest dopiero widok” – radził mi przyjaciel ze Szklarskiej Poręby, chociaż sam nigdy na Śnieżnych Kotłach nie był (jak mówi, ma czas). Posłuchałem go, poszedłem, nie żałuję. I od tamtej pory chodzę tam regularnie. Nie tylko po to, aby jeszcze raz nasycić oczy tym faktycznie zjawiskowym widokiem, jaki się stamtąd roztacza. Prawdziwą radochę daje już sama, dość forsowna – a jakże – wędrówka. Moja ulubiona trasa na Śnieżne Kotły prowadzi Czeską Ścieżką przez Wodospad Szklarki i dalej przez schronisko „Pod Łabskim Szczytem”. To jest naprawdę coś!
Śnieżne Kotły to niewątpliwie jedna z największych atrakcji turystycznych w Karkonoszach, choć jeśli o mnie chodzi, to zawsze powtarzam, że w górach wszystko jest miarą samo dla siebie, jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne.
Śnieżne Kotły to dwa najlepiej wykształcone kotły polodowcowe, będące reliktami epoki plejstocenu w krajobrazie zachodniej części Karkonoszy. Tak jak reliktami epoki prawdziwych włóczęgów i odkrywców dziewiczych terenów (taki łazęgowski plejstocen) są nieliczni dzisiejsi turyści z prawdziwego zdarzenia.
Wielki Kocioł (Wschodni) ma 800 m długości i 600 m szerokości i jest najgłębszym karem (zagłębieniem wyżłobionym przez lodowiec) w Karkonoszach. Strome ściany porozcinane są przez liczne żleby i spękania, w których okresowo dochodzi do tzw. spływów gruzowych. Łącznie z Małym Kotłem (Zachodnim) stanowią ścisły rezerwat przyrody o powierzchni 127 ha. Są one rozdzielone wąską skalną grzędą i wciśnięte w północne zbocza głównego grzbietu Karkonoszy między Łabskim Szczytem a Wielkim Szyszakiem. Pionowe ściany skalne dochodzą do około 200 m wysokości, górna krawędź Dużego Kotła położona jest na wysokości 1490 m n.p.m. W postrzępionej, typowo wysokogórskiej grani Śnieżnych Kotłów szczególnie wyróżniają się Ząb Rekina, Turnia Popiela oraz Mokre Ściany. Na dnie Wielkiego Kotła znajdują się dwa małe Śnieżne Stawki.
Śnieżne Kotły to doskonały punkt widokowy, z którego rozpościera się panorama Karkonoszy, Gór Izerskich, Gór Kaczawskich, Rudaw Janowickich i Kotliny Jeleniogórskiej. Przy dobrej pogodzie widać Ślężę na Przedgórzu Sudeckim, a nawet moją Legnicę! Dnem Śnieżnych Kotłów biegnie zielony szlak turystyczny, prowadzący Ścieżką nad Reglami z okolicy schroniska pod Łabskim Szczytem przez Śnieżne Kotły i Czarny Kocioł Jagniątkowski do Przełęczy Karkonoskiej. Górną krawędzią kotłów prowadzi szlak czerwony, fragment Głównego Szlaku Sudeckiego ze Szklarskiej Poręby do Karpacza przez Śląski Grzbiet.
Nazwa Śnieżnych Kotłów wywodzi się od płatów śniegu, które utrzymują się pod pionowymi zerwami skalnymi do późnego lata. Rzeczywiście, zbliżając się do Szklarskiej Poręby od strony Jeleniej Góry, już z daleka można ujrzeć zalegający tam śnieg. I to o różnych porach roku.
Śnieżne Kotły to również najbogatsze zbiorowisko górskiej flory nie tylko w Karkonoszach, ale i w całych Sudetach. W ich obrębie występuje wiele chronionych i rzadkich gatunków roślin, których nazwy przyprawiają o zawrót głowy. Występuje tu skalnica śnieżna – Saxifraga nivalis (jedyne stanowisko w Europie Środkowej); podgatunek skalnicy darniowej, tzw. bazaltowa – Saxifraga moschata basaltica (jedyne stanowisko na świecie); świetlik maleńki – Euphrasia minima; paproć rozrzutka alpejska – Woodsia alpina (występuje tylko tutaj i w Tatrach). W Kotłach liczne są także rzadkie gatunki flory alpejskiej i arktycznej, m.in. sasanka alpejska – Anemone alpina, pierwiosnek maleńki – Primula minima, wawrzynek wilczełyko – Daphne mezereum, tojad mocny – Aconitum firmum, róża alpejska – Rosa pendulina, modrzyk górski – Cicerbita alpina, zimoziół północny – Linnaea borealis (relikt epoki lodowcowej), miłosna górska – Adenostyles alliariae, rdest wężownik – Polygonum bistorta. Na skałach moreny rosną najstarsze rośliny Karkonoszy – porosty miseczkowate (Rhizocarpon lecanorium), mające ponad 600 lat.
Bliźniacze kotły oddzielone są od siebie 200-metrową, zbudowaną z twardszego granitu grzędą, która nie uległa całkowitej erozji. Przez grzędę w Śnieżnych Kotłach jeszcze do lat 60-tych prowadził najpiękniejszy i najbardziej zbliżony do warunków alpejskich szlak w Karkonoszach, który ze względów bezpieczeństwa i ochronę przyrody został zamknięty.
Dolne partie Śnieżnych Kotłów są wyłączone z ruchu turystycznego, a poruszanie się po ich obszarze wymaga specjalnych zezwoleń. Od północy Śnieżne Kotły zamyka morenowy (osadzony przez lodowiec) pas z okresowo wysychającymi Śnieżnymi Stawkami. W Małym Śnieżnym Kotle ciekawostką są dwie metrowej długości żyły bazaltu odsłonięte w granitowej ścianie. Od północy kotły zamknięte są wałami moren (materiałami skalnymi osadzonymi przez lodowiec).
W 1837 roku pod Śnieżnymi Kotłami w pobliżu skałki Czarcia Ambona właściciel tego terenu hrabia Schaffgotsch postawił niewielkie schronisko turystyczne. Z latami przebudowano je, powiększono i uzupełniono o wspaniały oszklony taras na krawędzi kotłów oraz wieżę widokową. W 1961 roku w znacznie pomniejszonym budynku uruchomiono telewizyjną Stację Przekaźnikową – niedostępną dla turystów, co woła o pomstę do nieba (najlepiej pomstować z Czarciej Ambony). Wyjątek stanowi czas katastrofalnej pogody, gdy zagrożone jest ludzkie życie. W marcową noc 1991 roku podczas szalejącej wichury nocowało tu 40 osób. Zainstalowana w budynku stacja bazowa analogowej telefonii komórkowej pomaga ratownikom GOPR skuteczniej spieszyć na ratunek będącym w potrzebie turystom.
Śnieżne Kotły były areną wielu tragicznych wydarzeń, które mogą i powinny stanowić przestrogę dla innych.
Aż trudno uwierzyć, ale jeszcze w XIX wieku jedną z głównych rozrywek na Śnieżnych Kotłach było – a niech mnie! – rzucanie w dół bloków skalnych. Podobno istniał nawet specjalny moździerz do wystrzeliwania kamieni! 18 lipca 1825 roku przewodnik górski G. Anton postanowił zademonstrować swojej grupie zrzucanie głazu z krawędzi kotła, przy której to demonstracji sam spadł na dół razem z kamieniem, ginąc na miejscu.
Jedna z ksiąg parafialnych w Szklarskiej Porębie zanotowała: „25 czerwca 1780 roku żona szewca z Cieplic nazwiskiem Knauer z dzieckiem i swoją siostrą wybrały się przez góry do Rokitnicy w Czechach. W lesie zmyliły drogę i weszły na boczną ścieżkę, która zawiodła je do Małego Śnieżnego Kotła. Tam zaskoczyła je noc i silna śnieżyca, w czasie której wszystkie trzy osoby zamarzły. Po kilku dniach znaleźli je myśliwi z Miseček”.
W lutym 1911 roku jednoroczny ochotnik V batalionu strzelców z Jeleniej Góry – niejaki Curdes, syn dyrektora fabryki Celulozy w Jeleniej Górze – znajdował się wraz przyjaciółmi na Grzbiecie Karkonoszy. Wędrując od Voseckiej Boudy w kierunku wschodnim koło schroniska nad Śnieżnymi Kotłami Curdes zmylił we mgle drogę i pełnym pędem wpadł do Wielkiego Śnieżnego Kotła. Jeden z członków zorganizowanej natychmiast grupy ratowniczej przedstawił później taki oto opis przebiegu akcji: „Silne oblodzenie szczytu zmusiło nas do trawersowania go od wschodniej, zasłoniętej od wiatru i nie tak niebezpiecznej strony, i dotarcia do Kotła wielkim łukiem od północy. Z moren można już było dojrzeć dno Kotła, ponieważ mgła zalegała tylko górne jego partie. Wszedłszy głębiej zauważyliśmy na zachodnim zboczu jedną nartę, a po chwili i Curdesa. Biorąc pod uwagę wysokość upadku i stromiznę skalnego urwiska – należało spodziewać się, że wypadek będzie z pewnością śmiertelny, tymczasem ofiarę znaleźliśmy żywą i czującą się względnie dobrze. Poza podrapaniami i stłuczeniami twarzy i poza podejrzeniem uszkodzenia lewej kości udowej – żadnych poważniejszych obrażeń nie stwierdziliśmy. Poszkodowany był zupełnie przytomny i opowiedział nam, że spadł wielkim łukiem około 200 m w głąb Kotła. Przy zetknięciu z ziemią stracił przytomność. Gdy przyszedł do siebie – z trudem zaczął się wspinać do góry: dotarł już tak wysoko, że widział schronisko. Ponieważ wołania jego pozostawały bez odpowiedzi, a pozycja na stromym stoku była niemożliwa dłużej do utrzymania, zsunął się znowu w pozycji siedzącej na dół. Cudersa posadzono na sanie, zawinięto w poduszki i koce. Ze względu na trudne warunki i duży ciężar ofiary – nie udało sie wciągnąć sani na Grzbiet Karkonoszy i trzeba było zjechać – z wielkimi trudnościami – do Jagniątkowa. Należy jeszcze dodać, że uraz lewej nogi okazał się nie złamaniem, tylko krwotokiem w kolanie, a obrażenia twarzy były zupełnie niegroźne i powierzchowne”.
Wczesną wiosną 1949 roku czeski narciarz miał mniej szczęścia. Osunął się do Małego Śnieżnego Kotła, uległ silnemu potłuczeniu i zmarł na skutek zimna i upływu krwi, zanim odnalazła go drużyna ratownicza.
Latem 1950 roku osunął się w przepaść Wielkiego Kotła uczestnik wycieczki wczasowej. Schodził on na dno Kotła tuż poniżej schroniska – nie wiedząc, że znajduje się tam pionowa ściana koło 30 metrów wysokości. Osunięcie skończyło się śmiercią. W noc sylwestrową 1950/51 r. wichura strąciła do Małego Kotła żołnierza WOP – który szedł na nartach ze schroniska nad Śnieżnymi Kotłami w stronę Szrenicy. Wypadek skończył się śmiertelnie.
A skąd naprawdę wzięły się Śnieżne Kotły? To wiedzą nawet sześcioletnie dzieci. Otóż przed wieloma wiekami Duch Gór Karkonosz wadził się z diabłem o panowanie nad ukrytymi w górach skarbami. Diabeł przegrawszy zakład, rozgniewany wybrał między Szyszakiem a Łabskim Szczytem dwie wielkie jamy, by kamieniami i ziemią zasypać Wielki Staw i zalać całą Jeleniogórską Kotlinę. Diabelski zamiar nie udał się wprawdzie, bo na szczęście w górniczej kapliczce w Spindlerowym Młynie zadzwoniono na południowy anioł Pański i diabeł musiał rzucić kamienie i uciekać, ale ślady w postaci jam zostały. Jeśli przypatrzeć się dobrze Wielkiemu Kotłowi, widać wyraźnie pięć głębokich żlebów, pozostawionych przez pięć diabelskich pazurów.